czwartek, 5 stycznia 2017

2 lata minęło jak jeden dzień




Już jutro o godzinie 18.55 mój syn skończy 2 lata.
2 lata pełne ciepła, miłości, śmiechu, płaczu, nerwów, zmartwień, bliskości, wzruszeń...
Zastanawiam się kiedy to minęło! No kiedy? Jeszcze niedawno leżałam na porodówce pełna sprzecznych emocji, pierwszy raz wzięłam swojego syna w ramiona, pierwszy raz zobaczyłam jego uśmiech... A teraz w domu mam prawdziwego urwisa, co to wysiedzieć w jednym miejscu nie może.



Kolejny raz w pobliżu jego urodzin mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce. Jeszcze niedawno byłam jego centrum świata, a dziś, choć nadal jestem mu niezbędna do życia, to jednak w coraz częstszych momentach wykazuje się nie lada samodzielnością. Cieszę się, że syn rozwija się tak dobrze, że poznajemy się już od 2 lat, aczkolwiek odczuwam niebywały smutek z  przemijającego czasu. Chyba każda z nas miała kiedyś taki moment, w którym chciałaby zatrzymać czas, choć na chwilę, na sekundkę...

Kupiliśmy tort z ciuchcią, jak na chłopca przystało, świeczkę z dumną cyfrą numer 2, balony, bo kto wyrósł z balonów?! Zaprosiliśmy gości, mama ( czytaj. ja ) narobiła babeczek, ciast, wysprzątała mieszkanie na błysk i czeka... czeka na jutro, gdy syn wkroczy dumnie z podniesioną głową w kolejny rok swojego krótkiego życia.


Naszła mnie niesamowita melancholia, bo przecież jeszcze niedawno syn pełzał, raczkował, zrobił pierwszy dorosły krok, a teraz potrafi odpyskować w tylko swoim znanym języku, lub na każde moje pytanie odpowiedzieć 'nie' i choć cofnęłabym się o przynajmniej rok, gdy jeszcze niezdarnie próbował utrzymać się na nogach; zrobiłabym wszystko żeby znów pierwszy raz usłyszeć 'mama', poczuć pierwszy raz ekscytację z pokazania mu nowych, nieznanych smaków.... I  to wtedy, właśnie wtedy przybiega do mnie ten mój 2 letni urwis, z bezczelnością w oczach wpycha się na mnie, przytula swoją małą główką do mojej piersi i nieśmiało mówi 'mama kokam cie', najpiękniejsze 'kocham' w wykonaniu mojego syna, te jedyne 'kokam' przy których mam łzy w oczach.

I wiem... wiem, że nie cofnęłabym się choćby o minutę, bo te 'kokam' to najcudowniejsze co mogło mnie spotkać.




Post miał być o karmieniu, o kolejnych maminych frustracjach, obawach i zmartwieniach, aczkolwiek przed i poświąteczny zamęt sprawił, że nie miałam czasu sklepać choćby paru zdań, postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości i napisać to, co miałam w planach.

Z ciekawości: Ile lat mają Wasze pociechy? Chętnie się dowiem, piszcie w komentarzach :)


Trzymajcie się cieplutko w ten zimowy i mroźny dzień! :)




wtorek, 13 grudnia 2016

Karmienie piersią- mój cały świat






Grzechem byłoby, gdybym powiedziała, że karmienie piersią nie jest najwspanialszą rzeczą jaka pojawiła się w moim życiu ( nie licząc tego małego brzdąca biegającego po mieszkaniu).

Karmienie to dla mnie cały świat, a karmimy się już sporo, bo 2 lata i będziemy karmić się jeszcze tyle, ile młody potrzebuję.

Jak to się zaczęło? 

A no tak jak i u każdego, poród, pierwsze przystawienie syna, ja nastawiona, że przecież już, od razu powinnam być jak mleczarnia, bank mleka, pełen zapas, a tu co? No skucha, bo kropli zero, nerwy, młody jakoś piersią mało zainteresowany, ja w płacz, no bo jak to! Siara w ciąży leciała, a tu sucho?

Pierwsza doba to była tragedia, syn nieodśluzowany, więc żołądek pełen wód, ulewa co godzinę, jeść nie chcę, ja próbuje wycisnąć z siebie cokolwiek i nic! No nic kompletnie!

Druga doba, czuje jakiś dyskomfort, wstaje i szok, koszulka cała zalana, mleka tyle, że cały oddział noworodków mogę wykarmić, syn wreszcie jakiś chętniejszy do karmienia, przystawiam- źle, boli. Przystawiam drugi raz- lepiej, ale wciąż boli, młody zassał i już wiem, wiem, że będę karmić tyle ile zdołam.


Oczywiście później nie było tak kolorowo, popękane brodawki, zastoje, nawały, żeby było śmieszniej w 3 mż. syna załapałam grypę żołądkową, odwodniłam się i oczywiście na chwilkę straciłam pokarm, lecz ciągłe nawadnianie, przystawianie odniosło zamierzony skutek i karmię po dziś dzień.

Dlaczego karmię? Jakie są plusy karmienia piersią?

Plusów jest multum i ciężko byłoby napisać o wszystkich i niektóre z nich są bardziej indywidualne. Dla mnie to przede wszystkim bezpieczeństwo jakie daje swojemu dziecku, bo cycuś jest dobry na sen, na ból, na przytulenie. Cycuś jest tylko 'nasz', te chwile mogę spędzić tylko ja i on i nikt inny.
Mleko kobiece oczywiście jest nie do podrobienia, żadne mleko modyfikowane nie da dziecku tyle witamin, minerałów, przeciwciał. Zwiększa się odporność dziecka, oczywiście dzieci chorują, jednak przebieg choroby jest lżejszy, dzieci karmione piersią rzadziej wymagają hospitalizacji, choroba trwa zdecydowanie krócej. Karmienie to także wygoda, nie wydaje no to ani grosza, gdy dziecko chcę, od razu podam pierś, nie muszę nic sterylizować, przegotowywać, wiem, że nigdy mi się nie skończy 'zapas'. Nocne karmienie? Nie ma problemu- mówisz masz :) Dzieci karmione piersią zazwyczaj nie mają też smoczków, butelek i innych cudów. Nie ma smoka- nie ma płaczu oduczania 'dyndania'.


Plusów jest naprawdę o wiele więcej, ale jak pisałam wcześniej, jest to kwestia indywidualna.

Czy są jakieś skutki uboczne karmienia piersią?

A no nie ma, można karmić do woli :)





Dziś niestety krótki post, ponieważ mąż się dobija do komputera i nie da rady się skupić :) To nie wszystko co chciałam Wam przekazać  na temat karmienia piersią, za jakiś czas napiszę kontynuacje, w której będzie między innymi na temat diety matki karmiącej i mitach dotyczących karmienia, także serdecznie zapraszam :)

piątek, 2 grudnia 2016

Testujemy kawę MK Cafe Fresh!

TestMeToo - dołącz do nas

 Kolejne testowanie za nami! Tym razem mieliśmy przyjemność testować kawę MK Cafe Fresh. Z mężem jesteśmy prawdziwi kawosze i uwielbiamy smak, zapach, aromat kawy. Kawa nas stawia na nogi, sprawia przyjemność i relaksuje, w połączeniu z mlekiem jest nie lada przysmakiem, a w połączeniu z dobrym ciastkiem i towarzystwem to już czysta euforia.

Bardzo czekałam na ten test i po odebraniu paczki od razu wzięłam się za degustacje- najlepsza część testowania :)

Kawa jest przepyszna! Naprawdę! Jest najlepszą kawą jaką piłam, a piłam ich wiele, więc szczerze polecam, Jedyny minus? CENA. No tak, po wejściu na stronę sklepu ( kawę dostaniemy tylko w sklepie internetowym) ujrzymy rady baristy, informację na temat palenia kawy, nuty smakowe, uprawy, przeróżne rodzaje kaw i ich ceny, co mnie- małego, szarego człowieczka przerażają. 19 zł za 250 g to sporo, szczególnie porównując ceny kaw występujących w stacjonarnych sklepach, Jednak cena równa jest jakości, a jakość tej o to kawy to 'majstersztyk'. Kawa jest w bardzo eleganckim opakowaniu, dominują biel i złoto, co według nas- ludzi, oznacza coś luksusowego, unikatowego. Dodatkowo kawa zawiera przywieszkę, na której możemy napisać dedykację i podarować ją w prezencie, jest to naprawdę fajny pomysł, ponieważ ta kawa powinna ucieszyć każdego prawdziwego kawosza :)


Myślę, że chętnie będziemy wracać do tej kawy, raz na jakiś czas podarujemy sobie odrobinkę luksusu. Was również zachęcam do zakupu, zbliżają się święta, więc będzie to super pomysł na prezent dla bliskiej osoby.

Zapraszam również na stronę TestMeToo, gdzie możecie się zarejestrować i tak jak ja brać udział w testowaniu, wystarczy kliknąć, na obrazek poniżej.

TestMeToo - dołącz do nas


 Życzę wszystkim udanego weekendu, tymczasem ja idę zaparzyć sobie kawę ( to nic, że już po 19 :) )

środa, 23 listopada 2016

Uwaga rotawirus!





Jesień pełną parą, od paru dni pogoda nas rozpieszcza, za oknem 10 stopni, słońce, a w domu? Rotawirus, a dokładnie jego koniec, na szczęście!


Grypa żołądkowa, rotawirus, jelitówka; wszystkie te słowa oznaczają jedną chorobę, która niestety jest bardzo często niemile widzianym gościem w naszych domach. Istnieje ponad 70 szczepów wirusa, który daje takie objawy jak biegunka i wymioty, które zresztą są bardzo nasilone, co odróżnia go od innych chorób.

Na rotawirusa nie ma lekarstwa, leczy się tylko objawy, czyli podaje się leki obniżające gorączkę, jeśli ta występuje i nawadnia organizm. W skrajnych przypadkach lekarz przypisuje leki wstrzymujące biegunkę lub wymioty.

U nas 'na szczęście' rotawirus przebiegł w miarę łagodnie, skończyło się tylko na biegunce, lecz pediatra już straszyła szpitalem, ponieważ syn był lekko odwodniony.


Po 3 dniach od zachorowania nie było znaku po jelitówce, jednak najedliśmy się wszyscy strachu i swoje przecierpieliśmy.


Jak należy postępować z dzieckiem chorym na grypę żołądkową?

Przede wszystkim nawadniać organizm, elektrolity powinny być w tym czasie naszymi przyjaciółmi. Na rynku są elektrolity smakowe, lub bez. W naszym przypadku jedyne, które były tolerowane, to elektrolity bezsmakowe. Jeśli dziecko nie chcę ich pić, to należy podawać je przez słomkę, łyżeczkę, strzykawkę, najlepiej lekko schłodzone. Oprócz tego gorzka herbata, woda, jeśli dziecko jest karmione piersią, to należy przystawiać je jak najczęściej.

Przy jelitówce zazwyczaj występuje jadłowstręt, nie należy wtedy zmuszać dziecka do jedzenia. Można mu zaproponować słone paluszki (sól zatrzymuje wodę), chrupki kukurydziane, marchwiankę, ewentualnie nietłusty rosołek.

Po jakim czasie odwiedzić lekarza?

Do lekarza należy się udać z KAŻDYM dzieckiem poniżej 2 roku życia, u starszych należy obserwować, czy nie mają objawów odwodnienia.

Jakie są objawy odwodnienia?

- płacz bez łez
- sucha pieluszka powyżej 6 godzin
- skóra na brzuchu nie jest napięta, jeśli chwycimy palcami fałd skóry na brzuchu, powinna szybko wrócić do swojej formy
- spierzchnięte usta
- podkrążone oczy
- omdlenia


Niestety większość przypadków małych dzieci ( do roku) chorych na rotawirusa kończy się w szpitalu w wyniku odwodnienia, dlatego tak ważne jest żeby nawadniać organizm.

W przypadku dzieci chodzących do żłobka, lub przedszkola powinniśmy poczekać jeszcze 7 dni od ustąpienia objawów z ponownym posłaniem dziecka do placówki, ponieważ wciąż w organizmie obecne są wirusy rota.


W jaki sposób uchronić się przed rotawirusem?

Najlepszą metodą jest częste mycie rąk, po każdym wyjściu z toalety, przed jedzeniem, unikanie dużych skupisk ludzi w okresach jesienno-wiosennym, mycie warzyw i owoców, picie tylko przegotowanej wody, szczepienia na rotawirusa ( jednak nie dają one 100 % pewności, że dziecko nie zachoruje, jednak przebieg choroby może być lżejszy).


A wy jak przechodziliście rotawirusa? Może macie jakiś 'złoty środek' na uchronienie się przed tym choróbskiem?


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :)

piątek, 18 listopada 2016

Testujemy Lego Duplo

Testujemy!


Jestem wielką fanką testowania wszelakich produktów. Wypełniam pare ankiet, które zajmują mniej niż pięć minut, jeśli pasuję do szukanego profilu, to proponują mi testowanie, zgłaszam się, przesyłają produkt, testuję, piszę rekomendację i ot cała filozofia.


Mieliśmy do czynienia z wieloma testami, lecz ten jest najfajniejszy, szczególnie dla synka.

Przedstawiam Wam Lego Duplo Cyferkowy Pociąg!

Klocki- wspaniałe
Syn- przeszczęśliwy
Mama- odpoczywa :)



Byliśmy w wielkim szoku, gdy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w gronie testerów klocków Lego, radość przy otwieraniu paczki nieziemska, a później? Zabawa, która trwa do tej pory,

Klocki są w pięknych kolorach, wielkość idealna do małych rączek, pociąg posiada również edukacyjne cechy- cyferki, dodatkowo dwie figurki ( piesek i ludzik).
Na początku bałam się, czy synek poradzi sobie z układaniem tak małych ( według mnie) klocków, moje obawy były bezpodstawne, bo klocki układa się bardzo łatwo i są solidnie wykonane ( co dla mnie jest bardzo ważne, bo Kacperek to mały psuj :)).

Generalnie polecamy wszystkim mamom i dzieciom już od półtorej roku.





A czy wy macie w domu serie Lego Duplo? Piszcie w komentarzach jak klocki sprawują się w Waszych domach :) 

Zapraszamy również do zapoznania się ze stroną Streetcom, naprawdę warto! :)

O mnie słów kilka.

Mama.


Pierwsze i najcudowniejsze słowo na świecie. Dla kobiety i dziecka słowo najważniejsze, znaczące więcej niż tysiąc innych słów. Słowo 'Mama' ważne jest dla mnie od niespełna dwóch lat i przeniosło moje  życie na zupełnie inny poziom. Dokładnie 22 miesiące temu przyszedł na świat ON, mój syn, moja duma, moja miłość. 

Przez 9 miesięcy przygotowujesz się na przyjście na świat dziecka. Czytasz książki o macierzyństwie, śledzisz rozwój dziecka w każdym tygodniu, na każdą wizytę u lekarza czekasz z niecierpliwieniem, wpadasz w szał zakupów, pakujesz bagaże do szpitala... Czujesz, że jesteś przygotowana na TEN dzień, lecz gdy przychodzi ten moment i bierzesz pierwszy raz swoje dziecko w ramiona, to wiesz, że nijak mają się książki do prawdziwego macierzyństwa. Gdy przychodzi na świat dziecko, to zaczynasz patrzeć inaczej na otaczające Cię życie. Uczysz się go na nowo, zwracasz uwagę na najmniejsze szczegóły, cieszysz się z pierwszego ząbka, pierwszego kroczku, pierwszego wypowiedzianego "MAMA". Pierwszy raz kochasz kogoś bezgranicznie, bezinteresownie, całym swym matczynym sercem.



Do bloga podchodziłam pare razy, lecz zawsze zostawiałam go na inny moment, blog ten jest przede wszystkim dla mnie i mojego syna, jest uwiecznieniem naszych dni, dzieleniem się informacjami, przeżywaniem na nowo wspomnień. Jest on przeznaczony dla mam, takich jak ja, zwyczajnych, często zabieganych, troszkę przewrażliwionych, zwariowanych na punkcie swoich dzieci.





Macierzyństwo, rodzicielstwo od A do Z.